Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Teatr Łaźnia Nowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Teatr Łaźnia Nowa. Pokaż wszystkie posty

sobota, 18 lutego 2012

Dziwna Aleksandra...

To chyba najdziwniejsza rzecz jaką widziałem w Krakowie. Łaźnia Nowa funduje spektakle dosyć oryginalne, które głównie są koprodukcją, Aleksandra. Rzecz o Piłsudskim akurat robiona była w Wałbrzychu. W tym spektaklu wszystko było świetne... oprócz reżyserii i scenariusza. Przekombinowane to jak diabli, masę chwytów teatralnych, konwencji, pomysłów. Była i Trędowata i Miłość ci wszystko wybaczy, i męski balet, i klawesyn. Postmodernizm w pigułce.
Osobiści zaskoczyła i ujęła mnie scenografia: na środku sceny staw, pływają w nim nenufary, na brzegu stoi stylowa sofa, aktorki grają w pięknych sukniach z lat dwudziestych brodząc w wodzie, chlapiąc czasami widzów. Pod sufitem wisi, chyba zdechła, Kasztanka. Boskie. Moderna aż się patrzy.
Bohaterką tego dramatu jest druga żona Piłsudskiego, Aleksandra, działaczka rewolucyjna, społeczna i niepodległościowa. Także matka dwóch córek, po czasie zastąpiona kolejną kochanką Marszałka.
Trzy aktorki, trzy ego Aleksandry: matki, rewolucjonistki i zdradzonej żony grają cudownie, to jest największy atut tego spektaklu, jeżeli już na to iść, to tylko po to, żeby zobaczyć je grające w tej pięknej sadzawce. Panowie, którzy odgrywają chór na wzór antyczny, plotkując i poniżając Piłsudskich, też niczego sobie...
I to by było tyle. Przeczytałem gdzieś, że w tym tekście są smaczki komiczno-tragiczne..yyyy? Nie bardzo wiem o czym to było. Poważnie. Szukałem jakieś drugiego dna, myślałem sobie, że może za głupi jestem czy co? Ale potem zrozumiałem, że ta cała forma, scenografia, tricki i przeróżne konwencje zagłuszyły tekst, dlatego nie mogłem go ogarnąć i był dla mnie zwyczajnie nudny. Bo może on jest nudny. Nie czytałem żadnej książki Sylwii Chutnik, tyle że kojarzę ją z ruchami na rzecz kobiet. Może dlatego, że tak kobiecy, o kobietach, o ich roli w życiu rodziny i społeczeństwa. To trochę już wyświechtany temat, ile można klepać o kobiecie jako istocie wyjątkowej? Ja jednak odniosłem wrażenie, że ta cała Aleksandra wiecznie narzekała, nic jej nie grało, wieczny smutek i wieczne niezadowolenie. Jak gdyby nie mogła ogarnąć tego, że żyje w cieniu Wodza, że ma trochę inne zadania, że swoją potrzebę czynu musi zawiesić, choć w rzeczywistości nieteatralnej faktycznie się realizowała organizując zakład dla sierot. Może jej to nie wystarczyło, kobiecie, która nosiła pod sukienką granaty i dynamit.
Wydaje mi się, że jeżeli już przywołuje się jakąś postać historyczną na deski teatru i tworzy się opowieść, jakąś historię, rzeczywistość, która ma odnosić się współczesności, dyskutować z nią, to trzeba to zrobić tak, żeby to było zapierające dech, żeby historia, która ze swojej natury jest nudna jak flaki z olejem, ożyła jak jakimś feniksowym blaskiem, żeby była zrozumiała, a człowiek miał chęć zgłębiać ją w domu dalej, dopytywać, szukać... a tu nic.
Podsumowując:
- aktorsko fenomenalnie!, panie są kapitalne,
- dramat: dramat,
- reżyseria: spektakl nierówny (początek nudny okropnie), momentami przeideologizowany, gubi się wartość słowa pośród formalnych fajerwerków,
- scenografia: fantastyczna, wręcz dla mnie odkrywcza,
Czy warto iść? Oczywiście, moje spojrzenie to tylko moje spojrzenie. I tak kocham teatr i tak będę tam chodził. I nie tylko tam, o!

Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu
Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Sylwia Chutnik
Aleksandra. Rzecz o Piłsudskim
reżyseria i współpraca scenograficzna: Marcin Liber
scenografia i kostiumy: Grupa Mixer
obsada:
Aleksandra Piłsudska:
Aleksandra Rewolucja – Rozalia Mierzicka
Aleksandra Zdradzona – Mirosława Żak
Aleksandra Matka – Angelika Cegielska
jak? – Rafał Kosowski
i. – Ryszard Węgrzyn
a! – Piotr Tokarz
co? – Filip Perkowski

poniedziałek, 30 stycznia 2012

W imię Jakuba S.

Jest taki teatr w Nowej Hucie, bo w Nowej Hucie są teatry, nazywa się Łaźnia Nowa. Pewnie i jeden z najlepszych w Krakowie, ma swoją markę, zdobył widzów, robi niepospolite spektakle. Mieści się w kapitalnych przestrzeniach dawnych warsztatów szkolnych przemysłu hutniczego. Na korytarzach szaro i czerwono, pachnie socrealizmem, takim prześmianym i bezpiecznym. Kawiarnia rodem iście z Bałtyckiej, albo innego badziewia, ale kawa i wino znakomite.
Zatem w Łaźni Nowej grają niecodzienne spektakle, bo Bartosz Szydłowski ma mózg wybitny i zna się nie tylko na biznesie, ale też na ludzkiej psychice i ludzkiej wrednej ciekawości i potrafi robić teatr, o którym się
marzy i śni, żeby tylko takie spektakle oglądać. No więc poszłem tamoj na "W imię Jakuba S." Łoj Panienko Przenajświętszo, człego to się człowiek nie dowiedział.
A poważnie to piszą w zajawce tak: "Większość polskiego społeczeństwa ma korzenie na wsi. Ale nie tej dworkowo-ziemiańskiej, tylko tej duszonej pańszczyzną, tej chłopskiej, tej chamskiej. Dlaczego w takim razie w kalendarzu polskich świąt nie ma święta zniesienia pańszczyzny? Czy wolimy myśleć o sobie jako o potomkach tej „lepszej”, szlacheckiej części narodu? Przecież dzisiejsza klasa średnia i ci, którzy do niej aspirują, to potomkowie Jakuba Szeli." Nie jest to wcale przyjemne, wieśniaku jeden, że słoma z butów ci wychodzi? Że co? Że pojedziesz do Egiptu i narobisz jeszcze większej siary, ty wsiunie. Że srasz wyżej niż widzisz, bo udało ci się skończyć Jagielloński? Albo PWST? Że sprzedajesz buty w Tandecie, albo materiały reklamowe w jakiejś firemce? Że w Dublinie w wynajętym mieszkaniu na pięciu chłopa, zrobisz piekło bo kupiłeś papier toaletowy o jeden raz więcej w miesiącu niż się umawialiście? Ty Polaku beznadziejny zastanów się co jest Twoją wartością, nie uciekaj od siebie, bo korzenie i tak cię dopadną. Szlachtę kurwa to ty mordowałeś, a nie z niej pochodziłeś. Schabowy z kapustą wszędzie smakuje tak samo. Chłoporobotniku za punkty, co się na studia dostawałeś...
Recenzji i opisów wszelakich tegoż spektaklu jest wiele, w końcu to jedno z przedstawień roku, wychwalony na Boskiej Komedii i przez publiczność i krytyków. Nie chce zatem tworzyć kolejnej. Powiem tylko, że trzeba od czasu do czasu pozwolić sobie dać po gębie, żeby człowiek pamiętał kim jest i skąd pochodzi. Odwracanie się od korzeni nie wróży niczego dobrego.
Ale z drugiej strony to spektakl o współczesnej pańszczyźnie, co z tego, że za pieniądze, skoro i tak zabiera ona coś najcenniejszego, jakąś istotę człowieczeństwa, do której wraca się na starość, kiedy umiera się i żałuje. To rzecz o wytworach korporacyjnych, trybikach którym się wydaje, że jak zdobędą kolejne szczebelki kariery to staną się... szlachtą, prezesem, managerem I-wszego stopnia, prawie właścicielem, że jak pojadą na golfa, że jak uścisną rękę, że jak pojadą na konferencję do Geneve...  żenujące.
A potem rodzina na wakacjach, oczywiście poza Polską, bo przecież gdzie tam w kraju... Scena Polaczków na wycieczce w Egipcie... masakra. Choć tak naprawdę nie trzeba jechać do Egiptu, wystarczy być gdzieś nad Bałtykiem, żeby ubabrać się w gnoju, czy chcesz czy nie chcesz, chamstwo jest wśród nas i my to chamstwo współtworzymy.
Genialny i straszny spektakl. Pozycja obowiązkowa państwo Szela.

Teatr Dramatyczny w Warszawie, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie
Paweł Demirski
W imię Jakuba S.

reżyseria: Monika Strzępka
występują: Klara Bielawska, Krzysztof Dracz, Dobromir Dymecki, Sławomir Grzymkowski,

Anna Kłos-Kleczewska, Alona Szostak, Paweł Tomaszewski