Zatem w Łaźni Nowej grają niecodzienne spektakle, bo Bartosz Szydłowski ma mózg wybitny i zna się nie tylko na biznesie, ale też na ludzkiej psychice i ludzkiej wrednej ciekawości i potrafi robić teatr, o którym się
marzy i śni, żeby tylko takie spektakle oglądać. No więc poszłem tamoj na "W imię Jakuba S." Łoj Panienko Przenajświętszo, człego to się człowiek nie dowiedział.
A poważnie to piszą w zajawce tak: "Większość polskiego społeczeństwa ma korzenie na wsi. Ale nie tej dworkowo-ziemiańskiej, tylko tej duszonej pańszczyzną, tej chłopskiej, tej chamskiej. Dlaczego w takim razie w kalendarzu polskich świąt nie ma święta zniesienia pańszczyzny? Czy wolimy myśleć o sobie jako o potomkach tej „lepszej”, szlacheckiej części narodu? Przecież dzisiejsza klasa średnia i ci, którzy do niej aspirują, to potomkowie Jakuba Szeli." Nie jest to wcale przyjemne, wieśniaku jeden, że słoma z butów ci wychodzi? Że co? Że pojedziesz do Egiptu i narobisz jeszcze większej siary, ty wsiunie. Że srasz wyżej niż widzisz, bo udało ci się skończyć Jagielloński? Albo PWST? Że sprzedajesz buty w Tandecie, albo materiały reklamowe w jakiejś firemce? Że w Dublinie w wynajętym mieszkaniu na pięciu chłopa, zrobisz piekło bo kupiłeś papier toaletowy o jeden raz więcej w miesiącu niż się umawialiście? Ty Polaku beznadziejny zastanów się co jest Twoją wartością, nie uciekaj od siebie, bo korzenie i tak cię dopadną. Szlachtę kurwa to ty mordowałeś, a nie z niej pochodziłeś. Schabowy z kapustą wszędzie smakuje tak samo. Chłoporobotniku za punkty, co się na studia dostawałeś...
Recenzji i opisów wszelakich tegoż spektaklu jest wiele, w końcu to jedno z przedstawień roku, wychwalony na Boskiej Komedii i przez publiczność i krytyków. Nie chce zatem tworzyć kolejnej. Powiem tylko, że trzeba od czasu do czasu pozwolić sobie dać po gębie, żeby człowiek pamiętał kim jest i skąd pochodzi. Odwracanie się od korzeni nie wróży niczego dobrego.
Ale z drugiej strony to spektakl o współczesnej pańszczyźnie, co z tego, że za pieniądze, skoro i tak zabiera ona coś najcenniejszego, jakąś istotę człowieczeństwa, do której wraca się na starość, kiedy umiera się i żałuje. To rzecz o wytworach korporacyjnych, trybikach którym się wydaje, że jak zdobędą kolejne szczebelki kariery to staną się... szlachtą, prezesem, managerem I-wszego stopnia, prawie właścicielem, że jak pojadą na golfa, że jak uścisną rękę, że jak pojadą na konferencję do Geneve... żenujące.
A potem rodzina na wakacjach, oczywiście poza Polską, bo przecież gdzie tam w kraju... Scena Polaczków na wycieczce w Egipcie... masakra. Choć tak naprawdę nie trzeba jechać do Egiptu, wystarczy być gdzieś nad Bałtykiem, żeby ubabrać się w gnoju, czy chcesz czy nie chcesz, chamstwo jest wśród nas i my to chamstwo współtworzymy.
Genialny i straszny spektakl. Pozycja obowiązkowa państwo Szela.
Teatr Dramatyczny w Warszawie, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie
Paweł Demirski
W imię Jakuba S.
W imię Jakuba S.
reżyseria: Monika Strzępka
występują: Klara Bielawska, Krzysztof Dracz, Dobromir Dymecki, Sławomir Grzymkowski,
Anna Kłos-Kleczewska, Alona Szostak, Paweł Tomaszewski
występują: Klara Bielawska, Krzysztof Dracz, Dobromir Dymecki, Sławomir Grzymkowski,
Anna Kłos-Kleczewska, Alona Szostak, Paweł Tomaszewski