środa, 15 lutego 2012

Pytania na Kazimierzu...

Karteczki z prośbami na grobie Remuh
Co mnie bardzo cieszy, to wizyty przyjaciół i ziomali z mojego brzydkiego i uroczego miasta Tczewa. W miniony weekend odwiedzili mnie państwo F. Ależ przemiło było powłóczyć się po najurokliwszych miejscach Krakowa, poczuć znowu żydowskie klimaty, przejść Traktem Królewskim, pojeść, popić a nade wszystko pobyć ze sobą i gadać, gadać, gadać.

Uświadomiłem sobie, że na blogu nie poświęciłem jeszcze ani jednego posta społeczności czy historii żydowskiego Krakowa. Katastrofa.
Większość osób, które odwiedzają Kraków obowiązkowo pojawiają się w tym wyjątkowym miejscu, czasami nawet nie mając świadomości, że było to osobne miasto, ze swoimi władzami, ratuszem, który do dzisiaj stoi, na chyba nie do końca wykorzystanym Placu Wolnica. Czy w Warszawie jest ulica Warszawska, albo w Tczewie Tczewska, zapewne nie, natomiast w Krakowie jest Krakowska, biegnąca z miasta Kazimierz do Krakowa, przecinając po drodze Wisłę, oddzielającą dawniej oba miasta, dzisiaj to ulica Starowiślna. Kazimierz jak każde miasto ma swoją historię, od początku do końca. To miasto miało praktycznie dwa końce, pierwszy to wtedy kiedy przestało być miastem, a drugie, kiedy jego prawi i dawni mieszkańcy przestali istnieć. W znaczeniu dosłownym. Getta Niemcy nie wybudowali w tym miejscu, Żydów przemieszczono na Podgórze, albo od razu do obozu w Płaszowie, który powstał dla społeczności żydowskiej w 1942, podobnie jak dwa późniejsze w Prokocimiu i Bieżanowie.
Ratusz kazimierski na Placu Wolnica
Kazimierz właściwie odradza się stale. Dzisiaj to miejsce wszelkich klubów, restauracji, kawiarni, a także miejsc sztuki, kultury, kilku teatrów. Praktycznie każdego miesiąca można spotkać grupy żydowskich wycieczek poszukujących śladów przodków, szczególnie w czasie kiedy pilegrzymują do grobu Remuh czyli Rabina Mosze ben Israel Isserles, wybitnego filozofa, nauczyciela, Niemcy nie zniszczyli jego nagrobka, bo bali się klątwy. Kiedy widzi się ich kipy (jarmułki), białe koszule, czasami dostrzega się rabina, to gęba się śmieje, że coś wraca, nie wiadomo co, bo pewnie tamten świat już nie wróci, ale to piękne, że izraelskie wycieczki mogą tu swobodnie przyjeżdżać. To byłoby na tyle tytułem wstępu do opowieści Kazimierskich.... A może jeszcze słówko. Czy są w Krakowie Żydzi? Nie wiem, czy jeszcze są, czy już są. Wyznaniowa Gmina Żydowska istnieje i ma okołu 100 członków. Jednym z liderów tej gminy jest "ostatni" klezmer Krakowa Leopold Kozłowski. Gmina skupia się wokół synagogi Remuh, która wykorzystywana jest do celów liturgicznych, Ponadto gmina ma też swoją mykwę i dba o koszerne jedzenie (na pewno tak jest w hotelu Eden). Natomiast wokół Muzeum Galicja skupiona jest gmina Beit Kraków, której przewodzi rabin kobieta. To postępowa wspólnota funkcjonująca od niedawna, ale licząca już około 50 osób. W każdy piątek można tam przyjść na nabożeństwo powitania Szabatu. Jest to niezwykła okazja do przyjrzenia się z bliska liturgii, mentalności, a także do dyskusji, opowieści. Goja do synagogi nikt nie wpuści, a tu wstęp serdeczny...

A pytania? Kazimierz sprzyja refleksjom, w końcu w centrum miasteczka jest kilka synagog, dwa cmentarze, groby dookoła i śmiech kawiarnianych bywalców. Pytania o przeszłość, o przyszłość... jest ich trochę :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz