Puchacz wirginijski |
Pokaz odbywał się przy dość licznej publiczności, jednak kilka fajnych zdjęć udało się zrobić, zamieściłem je w albumie Ptaki I (drapieżne). Dzięki pokazom sokolniczym można podziwiać w locie bielika amerykańskiego, orła przedniego, przepiękną kanie rudą, sokoła wędrownego, czy południowoamerykańskiego myszołowa zwanego aguja, o przepięknej błękitno-szarej barwie. Chwilę później można obejrzeć wyjątkowo wesołą prezentację sów: w głównej roli nasza rodzima, moja ulubiona płomykówka, latał też puchacz wirginijski, zobaczyć można też puszczyka uralskiego i brunatnego, sowę śnieżną, sowę uszatą i naszego króla puchacza.
Na zimowym szlaku |
Narciarze mają tu swój mały raj, a wędrowcy po górach, jak i ja skazani na pieszą katorgę wśród śniegów, deszczu i mgły. Widoki, jeżeli nie zasłania ich gęsta mgła, bezcenne. Przynajmniej powyżej 700 m. n.p.m. można spokojnie podziwiać zimę.
A w Krakowie... no tak, zaczęły się warsztaty Pogranicza w Freeday Teatr. Po pierwszych zajęciach boli mnie absolutnie wszystko, ale poczucie jakiegoś bliżej nieokreślonego fizycznego szczęścia jest ogromne. Tyle ruchu to już nie zaznałem dawno. Zabawa, rytmika, improwizacje... wszystko dla mnie nowe, choć przypomina trochę zajęcia z treningu interpersonalnego. Badanie ciała, oswajanie go. Tak sobie uświadamiam, że ja w ogóle nie słucham, ani zastanawiam się nad swoim ciałem, może to wynika z tego, że bardziej skupiony jestem na wnętrzu, na głosie wewnętrznym i zewnętrznym? Bardziej na tym co strzyka, stuka, tyka, ewentualnie boli? A reszta, ta ważniejsza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz