środa, 4 stycznia 2012

Trochę o Puszczy, no i o sztuce

Dlaczego ta woda jest taka żelazowa?

Kraków deszczowy, jesienny, ciągle przyciąga turystów, wielbicieli i przypadkowych gości. Zima zapomniała zatrzymać się nad Polską, nawet w górach śniegu niewiele. Nowy Rok spokojny, zadumany nad przemijaniem. Wybraliśmy się do Puszczy Niepołomickiej. To pozostałość królewskich lasów, dawniej pełnej żubrów, niedźwiedzi i jeleni, w której polowali urzędujący w Krakowie władcy. Puszcza ta może nie należy do najpiękniejszych kompleksów leśnych, ale dookoła Krakowa lasów zbytnio nie widać, więc chociaż tu  można pójść na grzyby, pojeździć rowerem i pooddychać czystszym powietrzem. Ostatnio zapuściłem się w okolice torfowiska Błoto, by spenetrować pobliskie łąki, wśród których cichutko płyną sobie niewielkie rzeczki i kanały, a skoro mamy las, koszone łąki i wodę to wiadomo, że będą ptaki. W swojej głupocie zamiast zabrać moją 300 mm nałożyłem portretówkę, bo chciałem robić zdjęcia "artystyczne", a okazało się, że łąki aż ćwierkają od zimowych gwizdów wielu gatunków ptaków.  Były sikory bogatki, modraszki, sosnówki, stadko gilów, zimująca grupa raniuszków zupełnie niepłochliwa, nad głową szybował myszołów i kruk. Z krzaków wyleciał wystraszony ptak, którego po głosie nie umiałem zidentyfikować, słyszałem taką melodię pierwszy raz w życiu, głos podobny do lelka, może to jakiś dzięcioł, albo bażant czy kuropatwa. Gdybym miał przy sobie lornetkę to pewnie bym wiedział, ale nie miałem. Zresztą melodie ptaków zimą mogą różnić się kompletnie od melodii, które znamy i słyszymy wiosną czy latem. Zima to też miła pora na podglądanie ptaków, swoją drogą nad Wisłą aż roi się wodniaków, wszelkich kaczek, łabędzi...
Zimowe kwiaty
Noworoczny spacer po mieście odbyłem wczoraj załatwiając przy okazji dla Freeday Teatr reklamy w jeden z firm. Łażąc po Rynku wstąpiłem do Międzynarodowego Centrum Kultury w Rynku, żeby zobaczyć w końcu wystawę Polowanie na awangardę. Sztuka zakazana w III Rzeszy. Myślą przewodnią wystawy jest pokazanie dzieł artystów prześladowanych przez niemieckich nazistów w latach 1933-1945. Obejrzeć można prace chociażby Emila Nolde, Maxa Ernsta, Otto Freundlicha, Oskara Schlemmera, Thomasa Manna czy Anny Sehgers i Kurta Weilla. Zaprezentowane
dzieła to nie tylko obrazy i rzeźby, ale też muzyka (osobiście uważam, że nie do słuchania, nie dość, że niemiecki, to jeszcze muzyka współczesna), dzieła literackie. Ta prezentacja wielu dziedzin artystycznych ma pokazać zapewne skalę zjawiska, jakim było prześladowanie artystów z kręgu awangardy w latach władzy Hitlera, czyli od 1933 roku. Być może dla osoby, która nigdy nie żyła w państwie totalitarnym wystawa ta może być mocna, ale biorąc pod uwagę doświadczenie naszego kraju i tego jak jesteśmy ukształtowani całość prezentacji nie robi wielkiego wrażenia. Istotne też jest to, że wielu tym artystom pozwolono wyemigrować (Weil, Einstein, Mann, Sehgers), tylko  Niemieccy artyści żydowskiego pochodzenia mieli mniej szczęścia i ginęli w obozach, podobnie jak ich rodacy (Freundlich). Niektórzy jak Nolde kolaborowali z faszystami, nawracali się dopiero kiedy uznano ich sztukę za "zdegenerowaną" (Nolde). Skupiłem się zatem na samych dziełach, oddzielając je od problemu, bo przecież nie można znać wszystkich życiorysów, a ilość artystów na wystawie jest dość pokaźna.
Emigranci
Jest jednak coś w tej wystawie co mnie odrzuca, nie wiem czy to miejsce, czy co tu dużo gadać, słaba prezentacja, utrzymana w stylu muzealnym lat siedemdziesiątych, czy to śpiące panie przypominające obozowe kapo, pojawiające się nie wiadomo kiedy, szeptając: - tu nie można fotografować! A może to jakieś chore myślenie, że nie żal Niemców, którzy nie byli faszystami, to w końcu ich rodacy. Choć trzeba przyznać, że był to jakiś ruch oporu. Natomiast rewelacyjne są niektóre obrazy, szczególnie te malowane w duchu dada czy konceptualizmu.

Tak więc życie toczy się dalej, ruszyłem znowu w Kraków po metafizycznej przerwie. Przerwie niespodziewanej, zapewne niechcianej, ale z pokorą przyjętej, bo jak mówimy na Kaszubach: "śmierć jest częścią życia". I nic tego nie zmieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz