środa, 28 grudnia 2011

Tato

Umarła klasa się urzeczywistniła. Urzeczywistniła się w moim rodzinnym domu. Pożegnał się ze mną we śnie. Był taki szczęśliwy, zamachał mi na pożegnanie pędzlem do golenia, który przywiozłem z Krakowa. Kiedy się obudziłem, czułem, że to koniec. A jednak poza smutkiem, ukojenie i poczucie dobra, że stało się to w domu. W swoim ukochanym domu, wśród bliskich, w jeden z najpiękniejszych dni w roku, nagroda od Boga, jak powiedział dzisiaj kaznodzieja. Już się nie męczy, choroba się skończyła, cierpienie się skończyło, zaczęło się Nowe Życie, w wymiarze dla nas nieosiągalnym. Na razie... Kolacja wigilijna była niezwykle uroczysta.

24 grudnia 2011, około godziny 9.30 zmarł mój ukochany Tato,
pozostanie w moim sercu do końca moich dni. 

3 komentarze:

  1. Proszę przyjąć najszczersze wyrazy współczucia...

    OdpowiedzUsuń
  2. ...dzieje rodzin pisane są na piasku , a nie na skale... serdeczne współczucia

    OdpowiedzUsuń