środa, 16 listopada 2011

Małe wydarzenia - śladami Kantora ciąg dalszy

Nikt już tego płaszcza nie założy
Zwiedzam Kraków nieustannie. Nie tylko łażę po teatrach, ale podglądam to piękne miasto codziennie. Poznaję nowe dogodne połączenia tramwajowo - autobusowe, nowe uliczki Starego Miasta, urocze zaułki (nie tylko najsłynniejszy Niewiernego Tomasza), nowe detale, secesję, antyki i antykwariaty. Któregoś dnia zaplątałem się na Siennej, przycupniętej do uroczego Małego Rynku (kto wie, czy nie ładniejszego od Głównego, na pewno spokojniejszego). Pod numerem 7/5 na poddaszu znajduje się oddział Cricoteki, dawne mieszkanie Tadeusza Kantora, w którym spędził ostatnie 3 lata życia, w którym również, jak zwykle wzburzony po generalnej próbie do spektaklu Dziś są moje urodziny, zmarł. W mieszkaniu tym znajduje się dawne atelier i pracownia Mistrza. Aktualna ekspozycja obejmuje rysunki i mini aranż do wspomnianego Aujourd'hui c'est mon anniversaire. Rysunki malowane jak lubił: kilka kolorów: czarny, srebro (biel), ugier... trois couleurs, każdy opatrzony zapiskami do sekwencji przedstawianych potem przez genialnych aktorów. Wrażenie robi pokój, taki tam ład, spokój, wszystkie meble, akcesoria i elementy dekoracyjne pozostawiono. Biedny Pokoik Wyobraźni, nie wydaje się taki biedny, aczkolwiek na artystę o klasie światowej można powiedzieć, że skromny, bardzo skromny, ale też i Kantor nie przywiązywał się do pieniędzy, nie miały one dla niego większego znaczenia. Oczywiście kupiłem tu kilka pozycji, płyty, książki, moja kantorowska półka rośnie.
Kantor patrzy na Mały Rynek, a ja w tle
A oto przygoda: Maria Stangret - Kantor ma dzisiaj 82 lata, w Warszawie będzie miała kolejną wystawę (jest malarką). Niedawno przeprowadzała w swoim domu remont, w jakimś zakamarku robotnicy zauważyli rulon, w jakim plastycy przechowują, czy przewożą swoje prace. Otwarła je, a tam w środku trzy obrazy, uważane przez nią za zgubione, a może zaginione w czasie przeprowadzki z Nowego Jorku do Krakowa (powrót ze stypendium). Odnalazły się po pięćdziesięciu latach. A wszystko to wysłuchałem osobiście... i patrzyłem, patrzyłem, rozdziawiałem gębę ze szczęścia, potem rozmawialiśmy o Wielopolu Wielopolu. Tam duchy mieszają się z żywymi, co za Pokoik, zobaczcie dopóki jest, a może spotkacie Mistrza, jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz