piątek, 18 listopada 2011

"Stopy, uda..." w nowej odsłonie Freeday Teatr

Znowu weekendowy teatralny maraton, ale co ja za to mogę, skoro kocham teatr, a tu wreszcie mogę wyżywać.  Tym razem bardziej oficjalnie o spektaklu Karola, który jeszcze grany był na Wietora.
Ekipa aktorska Z. Nowogórska, A. Korfel, M. Żak, D. Rusek
Freeday Teatr zafundował odświeżony spektakl Stopy, uda i inne wstydliwe części ciała po kilkumiesięcznej przerwie. Kolejny społecznie zaangażowany temat, z którym pewnie (można powiedzieć bez fałszywego udawania) boryka się każdy człowiek - odchudzanie, nienaganna figura i wszelkie fiksacje związane z nienagannym wyglądem.  Ale czy tak naprawdę jest to spektakl o cielesności? Absolutnie nie... To dadaistyczne zmierzenie się ze współczesnym emballage, mającym na celu zwrócenie uwagi widza, na problemy o wiele istotniejsze niż kilogramy tłuszczu kryjące się pod skórą. Po części to także psychoanaliza tekstów internautów, wiecznie odchudzających się - przeważnie - kobiet. Każda z nich mniej lub bardziej świadomie dociera do swojej głębi, dając widzom wgląd w ich życiorys: relacje z rodzicami, "złe miłości", metody wychowawcze, lęki, małe kłamstewka, samotność. To kobiety uwięzione, uwięzione nie tyle w swoich ciałach, ale myśleniem o swoich ciałach, zafiksowane, podejmujące coraz bardziej ryzykowne działania, którym przyświeca jeden cel: płaski brzuch (i nie tylko).
W jakimś stopniu każdy odnajdzie tam siebie. I niech nie myślą mężczyźni, że to nie o nich! Wręcz przeciwnie, przyglądając się motywacji tej wiecznej gimnastyki, można znaleźć dwa źródła: pierwsza to zdobycie faceta, druga to utrzymanie go przy sobie. Żebraczki miłości, niekochane w dzieciństwie, niekochane w szkole, niekochane w pracy, nauczyły się jęczeć, żebrać o dobre słowo, o uczucie, walczyć ze sobą, żebrać by poczuć się bezpiecznie, by poczuć się akceptowaną. Czy mężczyźni są inni, nie... ewentualnie piją, dlatego wśród uzależnionych osób więcej jest mężczyzn aniżeli kobiet.
Fragment spektaklu, zdjęcia z próby w galerii
Chcemy czy nie chcemy, gdzieś w tle pojawiają się pytania o kondycję człowieka, którą można rozpisać między podstawowe pytania egzystencjalne: kim jestem, skąd pochodzę, dokąd zmierzam, co mnie warunkuje. By znaleźć odpowiedzi trzeba mieć odwagę, czy bohaterki forów internetowych ją mają? To trzeba samemu ocenić.
Co jeszcze czeka widza na "Stopach"? Fenomenalne zabiegi reżyserskie, widzowie są zaproszeni do grania, rodzi się wieź między miedzy postaciami a widzami, można pogwizdać, zaklaskać, zatańczyć, krzyknąć, jak to bywa w otwartym i offowym teatrze. Sekwencje z widzami dostarczają wielu wrażeń, ale to trzeba zobaczyć i sprawdzić na sobie osobiście... Cudownie, energetycznie grają:  Agnieszka Korfel, Zuzanna Nowogórska, Dominika Rusek, Magdalena Żak. Wspominałem już o młodych aktorach pisząc o Nadieżdzie 11/2. Dziewczyny i tym razem nie zawiodły, profesjonalne do bólu, grają przeszywająco, bez kompromisów, w jednym momencie są seksowne, uwodzące, by po chwili stać się monstrum ujadania i obżerania.
Jednym zdaniem: trzeba to zobaczyć, ponieważ Stopy, uda... to podróż w stronę samoakceptacji, dla wszystkich którzy się frustrują swoją osobistą historią - pozycja obowiązkowa, pomoże, bo mamy dobre ciało. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz