czwartek, 3 listopada 2011

Zaduszkowe i kawałek potem

Cmentarz Rakowicki płonie
W czasie tych Świąt pierwszy raz zatęskniłem za domem rodzinnym, za znajomymi cmentarzami, za grobami, na które przychodziłem już tylko ja, za kochaną rodziną; poczułem, że zostało za mną dość dużo.  Chyba każde święta wytwarzają jakiś resentyment, który każdy w sobie z dzieciństwa nosi uwiązany do karku, albo nogi, jak klisze pamięci, które pojawiają się nagle i tak samo szybko znikają, choć emocje dręczące, albo przyjemne ciągną się i ciągną. Noszę w sobie ten maleńki pokój dziecinny, ze swoimi zabawkami, łóżeczkiem, kołderką... zapominam tylko, że to już
jest martwe, kulą u nogi. Do czego więc tęsknimy? Naprawdę do domu, do rodziny? Chyba bardziej do wspomnień, do emocji, które towarzyszą tym wspomnieniom, a nade wszystko do poczucia bezpieczeństwa, do krainy szczęśliwości, która nigdy nie wróci (chyba, że człowiek zwariuje i wyląduje w psychiatryku). Prawdę mówiąc to jest niesłychane, jak dzieciństwo jest ważne dla dalszego bycia, niesłychane jaki ma potężny wpływ, a niby tylko się bawiliśmy. Niestety jak w gąbkę wsiąka w nas każde słowo, wypowiedziane zdanie, najsłabsza emocja, naszych rodziców i tworzy potem takie monstrum. A miało być o Zaduszkach, no właśnie... wyprawa na Cmentarz Rakowicki.. masakra, tłumy ludzi jak na Monciaku w Sopocie, tylko, że atmosfera inna. Nie było zbytniej możliwości porobienia zdjęć, bo ludzie po [prostu przeszkadzali. W tej nekropoli byłem pierwszy raz i zachwyciłem się bardzo. Cmentarz jest przepiękny, mam zamiar wybrać się tam za dnia i przyjrzeć dokładnie nagrobkom. Oczywiście pomaszerowałem z planem, by dojść do grobu Mistrza, jakież ogarnęło mnie wzruszenie, kiedy z daleka zobaczyłem chłopca z Umarłej klasy! Wrażenie niesamowite, do tego te znicze, światło. Zapaliłem też lampkę, a co tam. Kantor lubił być wielbiony!
Umarła klasa, grób Kantora
Na Targach Książki, które akurat trwają w         Krakowie, udało mi się kupić film dokumentalny  zrealizowany w trakcie prób do przedostatniego  spektaklu Nigdy już tu nie powrócę, za chwile odlatuję do Teatru Śmierci. 
"Moja ostatnia wyprawa w tym życiu, które na równi z moją sztuką pojąłem jako nieustanną podróż
p o z a  c z a s e m
i  p o z a  w s z e l k i m i 
p r a w a m i . . ."
T. Kantor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz