Młody łabędź, taki trochę jak ja, nieopierzony nowicjusz w Kroke |
...czyli blog o Krakowie, widzianym oczami Kaszuba. Blog powstały z potrzeby opisania, autorefleksji, godzenia się ze zmianami, ciekawości nowego. To wszystko dało mi kopa do pisania kartek z kalendarza, jak powiedział poeta: "...czas przejść nad ziemią do porządku wszechświata."
piątek, 2 września 2011
Po urlopie.... czas jest zwyczajny...
...taki jakiś normalny, co nie oznacza, że jest spokojny, tylko taki miejski, zadaniowy... Najbardziej brakuje mi zapachu Puszczy Białowieskiej, wzgórz Roztocza, tajemniczych świateł cerkiewnych łampad, zapachu wosku pszczelego roznoszącego się w świątyni i widoku ikony na anałoj, przed którą można na chwilę skłonić głowę i odlecieć w zaświaty. Chyba jednak jestem prowincjonalno-sentymentalny. Wyjazd wakacyjny to chyba najbardziej oczekiwany torcik w roku i niestety, jak to bywa ze smacznym ciastkiem, zostaje pożarty natychmiastowo, w pośpiechu, jeden chap...i koniec. Zdjęcia można obejrzeć na stronie: https://picasaweb.google.com/101230993984490665311
A mój Kraków po tej przerwie... oczywiście nie zmienił się, choć dla mnie jest bardziej samochodowy, ciągłe poruszanie się autem wymusiło na mnie pokonanie strachu przed skomplikowanym planem miasta i mimo błądzenia jadę w w miasto, zazwyczaj w interesach, potrzebach, sklepach... ale dzisiaj coś się wydarzyło dla mnie ważnego. Otóż dzisiaj byłem "na kawusi", moja pierwsza, samodzielna wizyta towarzyska... właśnie to do mnie dotarło. Może niedługo skleję to miasto ze sobą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz